Olsztyńsko-warszawska załoga, która po półtorej roku grania, dość znienacka ujawnia swój pierwszy duży album. Debiutują, choć żadni z nich debiutanci. Wszyscy zjedli zęby na graniu punk rock i znani są z udziału w tak znakomitych orkiestrach jak: Delicje, Edelweiss Piraten, El Banda, Krzyk Wolności, Massmilicja, Second Mind czy Utopia. Co nie znaczy, że Produkt jest podobny do którejkolwiek z tych kapel. Ich nowa muzyka to motoryczny punk rock, zaskakujący brudnym, szorstkim, radioaktywnym brzmieniem, niespokojnym nastrojem i mroczną aurą. W XXI wieku nie da się grać optymistycznej muzyczki, ani wesołych tekstów i im też się nie udało :). Za to z pewnością jest ta płyta adekwatnym podkładem muzycznym pod rzeczywistość w której jesteśmy po szyje zanurzeni, i ostatkiem sił staramy się nie utonąć w jej śmierdzącym ale połyskującym pozłotkiem i kolorowym plastikiem, gównie. Uwaga, płyta nie zawiera przebojów i nie liczcie nawet na wesołe refreny do nucenia przy pogowaniu, choć wokalista wypluwa z siebie całkiem sążniste elaboraty po polsku.